Zapomnijcie o wampirach. Nadchodzą Wilkozacy!

Tematy o świecie który nas otacza, ciekawe artykuły i informacje.
Awatar użytkownika
RastaManka
Gibony
Gibony
Posty: 21
Rejestracja: 15 paź 2012, o 14:23

Zapomnijcie o wampirach. Nadchodzą Wilkozacy!

Post autor: RastaManka »

Zapomnijcie o wampirach. Nadchodzą Wilkozacy! Straszni i drapieżni

"Wolność albo śmierć, tak mówi wilcze przykazanie. Żarna wojny i gorzki smak zadawnionych krzywd do zguby przywiodą nawet najsilniejszych. Przetrwają nieliczni. W stepie tylko śmiałych cenią". Burzliwie, drapieżnie i mrocznie - tak pokrótce streścić można nową powieść Rafała Dębskiego. Na półki trafiła właśnie druga część "Wikozaków".
Pomysł na wprowadzenie pewnego zamieszania w dobrze znane czytelnikom fakty historyczne to nie nowość. Przyjemnie jednak spojrzeć na to, jak pewnym autorom wychodzi to znacznie lepiej niż innym. Rafał Dębski idealnie dobrał moment w historii, łącząc go z mrocznym motywem kulturowym - wiarą w istoty, które obdarzone nadprzyrodzoną mocą dążą do panowania nad swoją częścią świata.

"Wilkozacy: Krew z krwi" to drugi tom cyklu, który rozpoczęła książka "Wilkozacy: Wilcze prawo". Warto o tym pamiętać udając się do księgarni, gdyż nieopatrzne rozpoczęcie lektury od drugiego tomu może pozbawić nas zarówno kilkuset stron przyjemności, jak i zrozumienia pewnych wątków.

Magia i Dzikie Pola

Tłem cyklu jest burzliwy okres powstania Chmielnickiego, a mroki Dzikich Pól, krainy krwawej i mistycznej, to idealne miejsce dla zaistnienia plemienia, które samo ma w sobie wiele magii. Obok Kozaków żyją tu ci, którzy w czasie Okołopełni przybierają wilczą postać.

Sicz Wilkozaków to miejsce pełne tajemnic, w które nikt nie ma odwagi się zagłębić. Żyje swoim życiem, trzyma się z daleka od ludzi i kieruje własnymi, okrutnymi i niezrozumiałymi prawami. Jednakże nadchodzi czas powstania, a carskie zapędy do bezpowrotnego zniszczenia wilczej krwi stają się coraz silniejsze. Dla Wilkozaków najważniejsza jest sicz. Trzeba jej bronić do ostatniej kropli krwi. I tak zaczyna się historia pełna mordu, nienawiści, ale także mistycznego uroku.

Pomsta za krzywdy musi dotknąć jeśli nie krzywdzicieli samych, to ich potomstwa, niezależnie od tego, ile pokoleń przeszło. Zresztą, dla Wilków owe następstwa pokoleń układały się nieco inaczej niż dla ludzi, którzy żyli o wiele krócej, a zatem także ich pamięć zacierała się po ledwie kilkudziesięciu latach. Nawet jeśli wypominali sobie dawne krzywdy, nawet jeśli się mścili, to rodowe waśnie miały szanse zaniknąć, pozostawić po sobie tylko niechęć i rywalizację, a jeśli wybuchały, to rzadziej z prawdziwej nienawiści, a bardziej z wrodzonej ludziom chciwości czy z przyczyn politycznych.

Jednakowoż sprawa z Bazylim Lupu nawet wśród ludzi zapewne nie uległaby przedawnieniu. Szkoda, że nie mogli się z nim teraz policzyć, ale czas nie sprzyjał. Kirył sam był zadziwiony, jak bardzo po skazaniu na banicję nauczyli się cierpliwości. Kiedyś Michej bez zastanowienia rzuciłby się na Lupu, nie zważając na zagrożenie, a i on sam nie wahałby się przyłączyć. Ale teraz, kiedy dawna sicz przestała istnieć, a nowa zapewne dopiero się budowała, taki czyn nic by nie dał prócz kolejnej karnej wyprawy wojsk kozackich. A ta mogłaby tym razem zakończyć się powodzeniem i całkowitym wyniszczeniem wszystkich podległych Hrehoremu watah. Prawo zaś nakazywało bronić istnienia siczy za wszelką cenę.

"Wilkozacy. Krew z krwi" już dostępni u nas na stronie.

Brutalny, szary świat, ale jak wciąga!

Autor w fantastyczny sposób bawi się z czytelnikiem, nie zdradza wszystkich sekretów, utrzymując klimat tajemnicy. Do samego końca nie wiemy, czy znajdziemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Kim są Wilkozacy? Skąd się wzięli? Czy więcej w nich ludzi, czy wilcza krew rządzi całym ich umysłem? Czy pozornie proste relacje z ludźmi, traktowanymi jak niższa rasa, są w rzeczywistości tak chłodne?

Najbardziej przerażały Marikę chwile, kiedy prześladowcy przemieniali się w wilki. Chociaż, kiedy się nad tym trochę głębiej zastanowiła, straszniejsi byli chyba jednak w ludzkiej postaci. W ich oczach próżno szukała litości czy choćby cienia współczucia. Patrzyli na nią zimno, bez nienawiści wprawdzie, ale chyba wolałaby już doświadczyć niechęci niż takiej obojętności. Traktowali ją jak przedmiot, a może raczej jak zwierzę, o które trzeba dbać, ale do którego gospodarz nie przywiązuje się, wiedząc, że prędzej czy później będzie je musiał zabić.

Pierwszy tom pozostawia w czytelniku wrażenie niedosytu. Książka kończy się zbyt szybko, z rozczarowaniem zagląda się na ostatnią stronę, a z ust wyrywa się pełne niedowierzania: "Ale to już wszystko?". Tym przyjemniej jest sięgnąć po drugi tom, który szczęśliwie posiada wszystkie zalety pierwszej części i rozwiązuje zagadki, na które próżno szukaliśmy wcześniej odpowiedzi.

Plemię Wilkozaków budzi w czytelniku mieszane uczucia. Bohaterowie, z którymi zmuszeni jesteśmy się zaprzyjaźnić nie są bowiem postaciami, do których żywić można jasno sprecyzowane uczucia. Nikt nie jest tu bohaterem pozytywnym, nikt też nie jest zdecydowanie czarnym charakterem. Dębski prowadzi nas przez skompikowany świat szarości, która fascynuje wyjątkowo mocno. Brutalność niektórych opisów nie przeraża, a działa na wyobraźnię, wywołując w niej obrazy pełne koloru i mroku jednocześnie.

Scytyjski książę leży na podłodze, szarpany torsjami, zwijając się w konwulsjach. Krwawe wymiociny zalegają na mozaice posadzki. Wojownik nie jest sam, obok niego w kałuży krwi spoczywa zupełnie naga kobieta o ciężkich piersiach i szerokich biodrach. Oczy ma uchylone, ale spojrzenie szkliste, nieobecne. Może martwe... Książę ściska w dłoniach wilczą czaszkę, z przeciętych na przedramionach żył spływa krew. Człowiek pełznie do okna, jakby zamierzał rzucić się na kamienie dziedzińca i zakończyć męki. Lecz nie. Oto opiera się prawym ramieniem o parapet, w lewicy wciąż dzierżąc czaszkę. W tym miejscu mdłe światło kaganków ustępuje mocnej poświacie księżyca w pełni. Człowiek patrzy w srebrny dysk, a potem otwiera usta. Ciszę nocy przeszywa wycie tak przenikliwe, że mury pałacu drżą.

Wybierz sobie głównego bohatera

Styl pisania Rafała Dębskiego to mocna strona tej powieści. Intrygującym zabiegiem jest pozbawienie książki głównego bohatera. Czytelnik sam może zdecydować, kto w całej opowieści jest dla niego postacią najważniejszą, najciekawszą. Dębski rewelacyjnie posługuje się słowem, w znakomity sposób oddając charakter każdej z postaci choćby przez sam styl ich wypowiedzi. Jest zgrabnie, lekko i niewymuszenie. Do tego dorzućmy działające na wyobraźnię opisy tajemniczych Dzikich Pól i otrzymujemy bardzo satysfakcjonującą literacką mieszankę.

Swoim piórem Rafał Dębski kreuje pełne pasji obrazy, w których cała zdumiewająco wartka akcja, pełna nieoczekiwanych zwrotów, staje się wiarygodna. Świat Wilkozaków wchłania, działa na wyobraźnię. Umiejętnie poprowadzona fabuła intryguje na tyle, że współczuć można jedynie tym, którzy na drugi tom tej historii czekać musieli aż dwa lata.
ODPOWIEDZ