Legia - Steaua: polskie kluby nie dorosły do Ligi Mistrzów

Wasze hobby i zainteresowania oraz passie.
Awatar użytkownika
Shadow
Gibony
Gibony
Posty: 31
Rejestracja: 8 sie 2013, o 14:47

Legia - Steaua: polskie kluby nie dorosły do Ligi Mistrzów

Post autor: Shadow »

Nie ma w Europie kraju, który dłużej od Polski czeka na powrót klubu piłkarskiego do Ligi Mistrzów. Od pamiętnych meczów Widzewa Łódź z Atletico Madryt i Borussią Dortmund minęło 17 lat. Licznik mogli zatrzymać piłkarze Legii Warszawa, ale we wtorek zremisowali 2:2 ze Steauą Bukareszt, co dało awans mistrzom Rumunii. Do szczęścia zabrakło jednej bramki.

Przed meczem Legia - Steaua Liga Mistrzów była dla stołecznego klubu na wyciągnięcie ręki i nie wiadomo, czy taka szansa szybko się powtórzy. Warunków do spełnienia jest wiele, a podstawowym będzie ponowne zdobycie mistrzostwa Polski. Na ostatnie kibice Legii czekali siedem lat.

O udziale w Champions League marzą też piłkarze Lecha Poznań czy Śląska Wrocław, ale na razie mają problem z awansem do Ligi Europy. Dlaczego tak się dzieje, skoro organizacyjnie i finansowo polska czołówka nie odstaje od duńskiego FC Nordsjaelland, węgierskiego Debreczyna, czy słowackiej Żiliny, które w ostatnich latach zaliczyły przygodę w Lidze Mistrzów?

Na ich tle Legia nie ma się czego wstydzić. Jest najbogatsza w Polsce, ma nowoczesny, dostosowany do potrzeb stadion i niezłą frekwencję na trybunach. W ostatnich latach klub z Łazienkowskiej zdystansował krajową konkurencję finansowo, a wysoki budżet to podstawa, by walczyć w pucharach. Wciąż jest to jednak poziom skrojony na miarę Ligi Europy. By myśleć o czymś więcej, potrzeba kilku kroków do przodu.

Budżet mistrzów Polski na ten sezon to ponad 80 mln złotych, drugi pod tym względem Lech Poznań dysponuje 47 milionami. Lekko licząc w meczu ze Steauą do podniesienia z murawy było 50 mln złotych. Pieniądze, które pozwoliłyby przeskoczyć kilka stopni naraz, przeszły obok nosa.

Awansując do Ligi Mistrzów Legia zagwarantowałaby sobie co najmniej 11 mln euro (8,6 mln za udział w fazie grupowej plus premie za udział w kwalifikacjach), bez względu na wyniki w grupie.

W Lidze Europy zyski są wyraźnie niższe, ale to wciąż łakomy kąsek. Nawet jeśli Legia poniesie w fazie grupowej sześć porażek, na koniec sezonu UEFA wypłaci jej ponad cztery mln euro. Sam awans do IV rundy el. Ligi Mistrzów jest wyceniony na 2,1 mln euro, do tego dochodzi 1,3 mln za udział w fazie grupowej LE, premie za wcześniejsze mecze w kwalifikacjach i tzw. market pool (prawa marketingowe i telewizyjne).

Zarobić pieniądze to jedno, trzeba je też mądrze zainwestować. Za to w Legii od grudnia 2012 roku odpowiada prezes Bogusław Leśnodorski. Postać oceniana różnie, jedni widzą w nim nowoczesnego, sprawnego menedżera. Inni przede wszystkim showmana, który robi dobrą minę do złej gry (zarzucano mu m.in. to przy rozstaniu z Danijelem Ljuboją).

Fakty działają jednak na korzyść Leśnodorskiego. Przez dziesięć miesięcy urzędowania zapisał w swoim CV mistrzostwo Polski, awans do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów i poprawę stosunków z kibicami.

To miła odmiana po chudych latach, które kibice świeżo mają w pamięci. Gdy nowy stadion był jeszcze w budowie, fani prowadzili milczący protest, piłkarze osiągali przeciętne wyniki, a kasa świeciła pustkami. Dziś sprawy wyszły na prostą i współwłaściciel Legii Mariusz Walter mógł wystawić prezesowi laurkę.

Legia w ostatnich latach zaczęła rozsądniej wydawać pieniądze. Mistrzostwo Polski i IV rundę el. LM udało się wywalczyć mimo ograniczenia budżetu na pensje piłkarzy. Z niektórymi zawodnikami skutecznie negocjowano obniżenie zarobków. Zgodził się na to m.in. Chorwat Ivica Vrdoljak który przyznał, że w Europie panuje kryzys, kluby mają zaległości w wypłatach, a atutem Legii jest stabilność.

Brak stałych zysków z europejskich pucharów zmusza polskie kluby do sprzedaży wyróżniających się zawodników. Legia przed obecnym sezonem za 2,2 mln euro oddała do FK Krasnodar reprezentacyjnego obrońcę Artura Jędrzejczyka. Kolejne 300 tys. euro wpłynęło za transfer Janusza Gola do Amkara Perm. Na stole leżała też milionowa oferta Standardu Liege za bramkarza Dusana Kuciaka, ale na transfer nie miał ochoty sam piłkarz.

Legia może liczyć w przyszłości na zyski ze sprzedaży utalentowanej młodzieży, jak było w przypadku Rafała Wolskiego (Fiorentina zapłaciła za niego 2,7 mln euro). Co prawda notowania Michała Żyry czy Michała Kucharczyka ostatnio spadły, ale już mówi się o zainteresowaniu włoskiej Catani Dominikiem Furmanem.

Sprzedaż zawodników ma dwa końce, bo nie zawsze udaje się wypełnić po nich lukę. Na razie do miana transferowego niewypału urasta pozyskany za darmo Helio Pinto. Portugalczyk miał być liderem Legii w drodze do Ligi Mistrzów (gdzie grał już z APOEL-em Nikozja), ale w spotkaniu rewanżowym ze Steauą nie usiadł nawet na ławce rezerwowych.

Dużą role w promowaniu młodych piłkarzy odgrywa trener Jan Urban, którego "ojcowskie" podejście pomaga zaistnieć wychowankom Akademii. W tym sezonie trener Legii nie wahał się dać szansy Patrykowi Mikicie, który jeszcze pół roku temu biegał po boiskach Młodej Ekstraklasy.

Trener Urban to architekt mistrzostwa Polski w ubiegłym sezonie. W uznaniu zasług klub przedłużył ze szkoleniowcem kontrakt o rok, choć prezes Leśnodorski myślał o zatrudnieniu znanego trenera z zagranicy.

Być może temat powróci po zakończeniu sezonu, w zależności od tego, jak Legia wypełni pozostałe cele. Ten nadrzędny, czyli awans do Ligi Mistrzów, został oblany. Mistrzowie Polski trafili tam, gdzie na razie jest ich miejsce, a więc do Ligi Europy. Na Ligę Mistrzów polskie kluby muszą jeszcze zapracować.
ODPOWIEDZ