Ogólnie wyglądało to tak!
Zamiast tradycyjnego biletu wstępu był zegarek z czipem. Przed wejściem byli wszyscy przeszukiwani jak w więzieniu. Alkoholu swojego nie można było wnieść na festival. W następnym etapie był kasowany ten czip w zegarku. Skasować czipa można było tylko raz, czyli wejść na teren festivalu można było też tylko raz. Jak już tam wszedłeś i byś chciał wyjść, to musiałbyś kupić kolejny bilet. Muzyka na głównej scenie fajnie grała i była dobrej jakości, na pozostałych scenach gorzej było z jakością muzyki. Impreza ogólnie nastawiona na jak największe zyski, jak już wspomniałem swojego alkoholu nie można było wnieść na teren festivalu a ten na miejscu był bardzo drogi. Piwo było bardzo drogie desperados w dodatku ciepły (zapomnij o zimnym) 20zł, zwykłe piwo 15zł. Jedzenie też bardzo drogie, mały hamburger 40zł. Jakość usług na najniższym poziomie. Ogólny syf i zaszczane i zasrane kible, dramat! Mało tego wracając do piwa, kolejki były duże więc jak ktoś był w dwie osoby lub w więcej, to chciał sobie kupić kilka piw na zapas a tu ZONK. Owszem limitów na alkohol nie było i można było kupić ile się chce, ale obsługa otwierała wszystkie piwa na miejscu za ciebie, tłumacząc się tym że zakapslowane piwo czy puszka to broń terrorystyczna, którą mógłbyś rzucić w kogoś z ludzi tam przebywających. Była to totalna bzdura, chodziło o to żebyś szybko wypił piwo bo ci się wygazuje i wdał kolejne żetony. Celowo napisałem żetony, bo nie było fizycznej kasy na tym festivalu. Ten śmieszny zegarek z czipem można było sobie doładować i nim się płaciło za wszystko na festivalu. Teraz jest debata w internecie co ze zwrotami środków które komuś zostały na tym zegarku. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo wał polegał na tym że nikt nie dawał paragonów, co jest niezgodne z polskim prawem.
Tak że ja na tym sunrise festival byłem pierwszy i ostatni raz w życiu.
![[pener] [pener]](./images/smilies/icon_23.gif)