Wyklęci

Tematy i artykuły o marihuanie, kultura rasta oraz hip-hopowa.
Awatar użytkownika
Grower
Gibony
Gibony
Posty: 73
Rejestracja: 2 lut 2011, o 08:49

Wyklęci

Post autor: Grower »

Przez wieki żyli w kulturze izolującej ich od świata, dziś żyją w świecie, który nie toleruje izolacji. Starowiercy.

Przy piecu grzeją się koty i Piotrek. Zwierząt jest kilka, wyciągają się leniwie na ni to żółtych, ni to burych kafelkach. Piotrek czyści buty. Powoli i starannie, jakby od wyglądu jego obuwia naprawdę dużo zależało. Buty go pochłaniają, zajmują bez reszty. Zajęcie przerywa tylko na chwilę. Prostuje się na małym taborecie, sięga za siebie i równo pocięte pieńki drzewa wrzuca w płomienie. Wtedy też, na kilka sekund otwiera usta. Spokojnie, bez emocji wypowiada ledwie kilka od niechcenia zlepionych słów:

- Młody jestem, niewiele pamiętam, ale starsi mówią, że sporo się pozmieniało. Więcej luzu jest - mówi Piotrek i zaraz wraca do zabłoconych butów.

- Młody jest, niewiele pamięta, ale prawdę mówi. Więcej luzu jest. Wszystko się pozmieniało - powtarza równie mechanicznie jego ojciec. - Nawet tutaj w Wodziłkach – dodaje.

Do Wodziłek, wsi ukrytej za suwalskimi lasami można dojechać skręcając z asfaltowej drogi w wąską żwirówkę. Ta wije się między pagórkami, co rusz skręca i kluczy, jakby chciała zmylić trop. Dróżka sama potyka się o wystające kamienie, wpada w dziury, jesienią tonie w kałużach i grzęźnie w błocie, oblepiającym każdy jej skrawek.

Lepiej wybrać się tu wczesną porą, bo im później, tym droga coraz bardziej staje się błotnista, coraz mniej łaskawa dla wędrowców. Jakby każda para nóg, każdy krok obcych stóp sprawiała jej ból. Jesienią i zimą, kiedy dni są krótsze, droga szybko rozmywa się w całkowitych ciemnościach. Po zmierzchu Wodziłki stają czarne, przejść da się tylko z latarką.

- To ciężka ziemia, gospodarzyć nie pozwala. Popada deszcz i już nie bardzo chce co rosnąć. Woda stoi, ziemia jej nie przyjmuje, sama zamienia się w breję. Obrabiać jej nie sposób - narzeka Jerzy Nowikow.

Jest sołtysem Wodziłek. Ludzi tu niewiele, raptem czterdzieści cztery osoby uprawnione do głosowania. "Ich" jeszcze mniej. Zaledwie kilka rodzin ze skromnych chałupek, które przed wiekami przycupnęły w dolinie Szyszpuły.

Wtedy, przed wiekami, było inaczej. To była "ich" wieś. Starowierców.

Wodziłki staroobrzędowcy założyli w 1788 roku, rok później własnymi rękami zbudowali pobliskie Łopuchowo. Tu, między suwalskimi lasami starowiercy mieli znaleźć spokój po latach prześladowań we własnym domu.

Raskoł za Nikona

Ich dramat zaczyna się w XVII wieku, za czasów patriarchy Nikona. Zapatrzony w grecką tradycję Nikon postanawia zreformować rosyjską cerkiew i upodobnić jej liturgię do bizantyjskiej. Nowy patriarcha poprawia księgi według greckich oryginałów, nakazuje żegnać się trzema, a nie jak do tej pory dwoma palcami, inaczej zapisuje imię Jezusa. Z ośmioramiennego krzyża Nikon zdejmuje poprzeczniki, zostawiając tylko sześć, albo nawet cztery ramiona. Ingeruje też w sakrament chrztu. Uważa, że wystarczy chrzczoną osobę polać wodą, nie trzeba jej już trzykrotnie w niej zanurzać, jak do tej pory praktykowano.

Swoje reformy Nikon wprowadza szybko i bezwzględnie, nie oglądając się na głosy sprzeciwu. Zresztą Nikon pomruków niezadowolenia nie zamierzał tolerować. Tych, którzy sprzeciwiali się nowym obrządkom - wyklął "wraz z Judaszem-zdrajcą, Żydami, którzy ukrzyżowali Chrystusa, Ariuszem i innymi przeklętymi heretykami".
ODPOWIEDZ