Codzienne jaranie - czy ma wady i czy to w ogóle choroba

Tematy i artykuły o marihuanie, kultura rasta oraz hip-hopowa.
Awatar użytkownika
ziolko_men
Gibony
Gibony
Posty: 33
Rejestracja: 16 mar 2010, o 14:43

Codzienne jaranie - czy ma wady i czy to w ogóle choroba

Post autor: ziolko_men »

Tak się teraz zacząłem zastanawiac bo czytałem inny watek i tam duzo ludzi pisze że "pala ale to kontroluja tak raz na tydzien" czy cos w tym stylu. I to niby tak wyglada że "raz na tydzien to ok, ale codziennie to juz patologia itp.
Albo pisza tam o Monarze - teraz to mi sie wydaje śmieszne po co kogos dawac do Monaru jak jest uzalezniony od MJ i codziennie jara, bo w sumie to czy palenie MJ to choroba?
Ma to wiele zalet i jest przyjemne a praktycznie nie ma skutkow ubocznych.
Bo tak:
- kasa - jeśli ogarniasz swoj temat to nie ma problemu w zasadzie no wiem np o moich kumplach z ktorymi kiedys duzo jaralem (ale teraz mieszakm gdzie indziej) no i ze jaraja jeszcze wiecej tez codziennie ale jesli musza kupowac to straszna kase w to pakuja maja drobne problemy finansowe typu długi. No ale mi to akurat nie grozi bo nie pale juz od dila
- "utrata kontroli nad jaraniem kosztem codziennego zycia tzn szkoly pracy rodziny innych obowiazkow". No jakos tak mam ulozony tryb zycia ze jaram zawsze wieczorem albo poxnym popoludniem ale to raczej jak na zewnatrz i z kims. A w domu to na ogol o 21 dopiero i wczesniej mi sie nie chce nawet. OCzywiscie byly krotkie okresy kiedy jaralem od rana do wieczora ale to krotko, wtedy to faktycznie człowiek jest "wylaczony"
-wpływ na zdrowie - jesli sie pali wlasny matex i rzadko blanty a na codzien z lufy czy bonga cos mocniejszego to te 3-5 buchow to tak jakby pół szluga dziennie wypalac tak ze w sumie to nie bardzo jest sens to brac pod uwage. Tym sie nie przejmuje bo w porownaniu do fajek ktore jeszcze popalam tak 3-6 dziennie to i tak nic. Dodatkowo im wiecej jaralem tym mniej piłem az zaczalem jarac codziennie i przestalem pic w ogole. Tak ze szkodliwoscia na płuca serce itp to sie bardzo nie przejmuje bo nie czuje tego jesli z fajkami przedobrze np zamast 3-4 wypale z 8 to sie potem źle czuje na drugi dzien mam kapcia gorzej sie oddycha mniejsza wydolnosc itp a jarałem po paczce dziennie cale lata teraz sobie tego nie wyobrazam po co sie tak truc.

Reasumujac uwazam ze gdyby wszyscy palacze tytoniu przerzucili sie na jaranie MJ to świat byłby lepszy oczywiscie trzeba to dostosowac do trybu życia bo jak ktos np jest kierowca i rano wstaje prowadzi to musi wiedziec ile moze wypalic itp.

Ale ogolnie uwazam ze jest wiele gorszych nalogow np ogladanie seriali w TV, picie coli, jedzenie czipsów itp i jakos sie tego nie leczy i nie zamyka w Monarze.

Tak że mysle ze palenie ziola jest ogolnie wskazane a jedynie w szczegolnych przypadkach niewskazane, oczywiscie nic na sile tak jak chodza ludzie na silke i tam stekaja i sie mecza ale to "dla zdrowia", ale powinni sami zobaczyc jak im słuzy MJ jak sie nie podoba to niech nie pala. Ale oczywiscie jest to moja teoria ogolnie w tym chodzi o to że MJ nie daje takiego musu jak np alkohol i nie ma tak raczej żeby ktos zawalil cos w pracy bo byl zbakany a przeciez wielu alkoholikow idzie do pracy pijanych albo nie przychodza bo maja kaca itp.

Tak więc powiedzie czy nie mam racji i jakie negatywne skutki takiego życia widzicie u siebie bo jakies tam badania ze na jakis tam organ szkodzi to mozna w to wierzyc albo nie wszystko zalezy od sytuacji.

Eee no dobra to tyle
Czyli czy ogolnie warto to uwazac za chorobe sama w sobie bo np. hooseksualizm byl choroba mial swoj nr w psychiatri itp ale wiadomo jakies tam naciski z uni czy cos i wykreslili go i zis to juz nie jest oficjalnie choroba. No to uzaleznienie od MJ tez powinni skreslic przeciez jest wiecej palaczy MJ niz gejów w chyba.


Aa i caly czas miale to napisac ale ciagle zapominalem:
- no troche sie zapomina ale potem się przyoimina i ogolnie w malych ilosciach mj poprawia pamiec, ale chodzi o to że np dzis zaobserwowalem u siebie to ze bylem troche nerwowy w rozmowie no bo bylem zmeczony i chyba chcialem sobie zajarac w koncu. I takie zachowanie pamietam wlasnie u pewnego kumpla ktory to jaral juz w ogole bez umiaru ze mial tzw "cisnienie". Taki czlowiek moze oczywiscie spokojnie wykonywac nomalne obowiazki np praca szkola ale po nich jak przychodzi czas kiedy mamy zajarac np wieczorem sie spotykamy, albo jak sie dopiero cos przywizlo to nie siadzie nie pogada normalnie np przy piwku, pol godziny, nie rozumie odpowiedzi typu : czekaj ide jeszcze na szluga i tak czekamy na XiY przyjda za 15 min. tylko mówi CO??? Jakie 15 min przecież ja nie mam czasu to ja tyle czekalem ja zaraz musze isc na trening.. czy cos takiego a jak juz zajara to sie staje spokojny i usmiechniety i juz sie tak nie śpieszy. No i to tez bywa czasem debnerwujace jak sie ma do czynienia z takim czlowiekiem ale moze to wystarczy wlasnie przeanalizowac i tak sobie wytłumaczyc i wyeliminowac samo to "ciśnienie".
ODPOWIEDZ